Kupując na co dzień produkty spożywcze nie zdajesz sobie sprawy z tego jaka siła drzemie w ich nazwie. Pasta do zębów to pasta do zębów. Ziemniak nazywany jest ziemniakiem, a samochód samochodem.
Niektóre firmy śledzące badania rynkowe wiedzą już jak nazwa produktu potrafi wpłynąć na jego atrakcyjność i sprzedaż. W szczególności dotyczy to produktów uchodzących za te „niezdrowe”.
Makaron połączony z warzywami to nic innego jak wegetariańska sałatka. Nazwa babeczka, kojarząca się przede wszystkim z wysokokaloryczną przekąską zyskała miano Muffina. Lepiej zamówić porannego muffina marchewkowego niż ciasto marchewkowe – brzmi o niebo zdrowiej.
Badania opublikowane w Journal of Consumer Research w 2011 roku pokazały, że osoby będące na diecie próbują jeść zdrowo, unikając pokarmów, które mają „nienaturalną nazwę”. Milkshake, zwykle kojarzony z napojem sprzedawanym w sieci fast Food, zastępują koktajlem owocowym.
According to study…
Naukowcy stwierdzili, że to samo danie zawierające mięso, warzywa, makaron i ser zostało ocenione jako zdrowsze niż kiedy nazwano je sałatką z makaronem. W innym teście badane osoby chętniej jadły „cukierki owocowe” niż zwykłe „cukierki”.
Choć wydaje się śmieszne, to naprawdę się dzieje. Ten mechanizm „re-brandingu” produktów stosowany jest od wielu lat. Nazwa „mydło” istniała przez wiele lat zanim powstał „żel pod prysznic”. W niektórych przykładach dotyczących żywności to sposób na zrzucenie negatywnego wpływu na produkt. Opakowania chipsów w Polsce nie zawierają tej nazwy. Zwykle to Lays o smaku zielonej cebulki, wiosennego ogrodu – czyli wegetariańskie chipsy. Dopiero w składzie znajdujemy ile tłuszczu i węglowodanów posiadają.
W niektórych przypadkach zmiana nazwy potrafi podnieść sprzedaż produktu sugerując konsumentowi coś nowego. Warto jednak pamiętać, że to najzwyklejsze zabiegi marketingowe, których skuteczność potwierdza, że w podejmowanych na co dzień decyzjach zakupowych jesteśmy irracjonalni.
Co jednak z przypadkami produktów, których nazwa wydaje się być kontrowersyjna, a mimo to cieszą się powodzeniem? Dla przykładu producent włoskich kosmetyków PUPA. Dość ryzykowne zagranie ze strony producentów, zwłaszcza, że produkt jest typowo kobiecy, a jak wiadomo percepcja kobiety jest znacznie bardziej rozwinięta niż u mężczyzn. Powiedziałabym w tym przypadku, że producent miał więcej szczecia gdyż w Polsce określenie pupa to zdrobnienie od dziecięcego tyłeczka. Nikogo zatem nazwa nie obraża, a tym bardziej nie odstrasza.
Warto jednak mieć na uwadze, że każde działanie wykonane przez firmę pociąga za sobą odpowiednie konsekwencje.
Add comment