Z najnowszych badań wynika, że mózg człowieka wydobywa tylko 2% energii na świadome działanie, reszta poświęcona jest podświadomym procesom. Zdaniem marketerów tradycyjne metody badań rynku – takie jak badania konsumenckie i grupy fokusowe – są z natury niedokładne, ponieważ uczestnicy nigdy nie potrafią wyrazić nieświadomych wrażeń (emocjonalnych), które zaspokajają apetyt na niektóre z produktów.
Próbujemy dotknąć podświadomego umysłu konsumentów w nadziei na znalezienie nowych odpowiedzi na zadawane dotychczas pytania. Ponad 50 lat temu Vance Packard, dziennikarz i krytyk społeczny, napisał książkę zatytułowaną „Ukryci doradcy”, w której opisał, w jaki sposób reklamodawcy grają na nieświadomych ludzkich pragnieniach. Neuromarketing to po prostu najnowsza inkarnacja. W dzisiejszych czasach wielkie korporacje i firmy badawcze stawiają na grupę neuromarketingową, ponieważ są zdesperowani, jeśli chodzi o jakąkolwiek nową technikę pomagającą im przełamać cały bałagan jaki panuje w świecie reklamy.
W dzisiejszych czasach firmy takie jak Google, czy Disney, w tym również partie polityczne, choć nie podają tego do powszechnej wiadomości, nie raz stosowały neuromarketing, do oceny wrażeń konsumentów. W 2008 r. Nielsen zainwestował w badania firmy NeuroFocus, chcąc sprawdzić wiarygodność tej dziedziny badań.
Ale czy powinniśmy się martwić, że technika, która analizuje podświadomie wzorce mózgu, może być wykorzystana do nadmiernego wpływu na konsumentów, przekształcając je w roboty zakupowe bez ich wiedzy i zgody?
Mówi się, że rząd nie ograniczał reklamy dla dorosłych, ponieważ dorośli mają mechanizmy obronne, które mogą rozróżnić prawdę od kłamstwa. Ale jeśli reklama ma celowo ominąć te racjonalne systemy obronne, to należy kwestionować tradycyjne obrony prawne chroniące mowę reklamową na rynku. Zwolennicy tej techniki mówią, że neuromarketing jest po prostu dokładniejszym barometrem odpowiedzi konsumentów niż tradycyjnymi grupami fokusowymi.
W tym momencie neuromarketing prawdopodobnie nie jest na tyle wyrafinowany, aby zdać sobie sprawę z niektórych najgorszych lęków krytyków. Na przykład EEG może być wykorzystywane do ustalenia, czy dana osoba jest zaangażowana, ale nie odszyfruje niuansów tego zaangażowania. Neuromarketing może rozróżnić, czy odpowiedź emocjonalna danej osoby jest pozytywna czy negatywna, ale nie rozpozna czy pozytywna reakcja jest bardziej podniecająca czy zabawna.
Technika ta musi jeszcze udowodnić, że reakcje mózgu na marketing korelują z zachowaniem nabywców. Entuzjazm dla neuromarketingu opiera się na błędnym przekonaniu, że wyzwalanie pewnej aktywności mózgu może być bardziej realnym i silnym wpływem niż reagowanie na zachowania ludzi. W najlepszym wypadku może dostarczyć wskazówek, jak firmy mogą lepiej pozycjonować produkty.
Bardzo ciekawy wpis